Magdalena Boczarska i Mateusz Banasiuk od ponad dekady wymykają się ślubnym konwenansom, tworząc jeden z najbardziej intrygujących związków w polskim show-biznesie. Aktorka wreszcie przerwała milczenie, zdradzając, co kryje się za ich "rzymskim małżeństwem" i dlaczego do szczęścia nie potrzebują "papierka".
Boczarska szczerze o życiu bez ślubu. "To się nazywa rzymskie małżeństwo"
Tych słów fani Magdaleny Boczarskiej i Mateusza Banasiuka wyczekiwali od dawna. Aktorka, znana z ochrony prywatności, zrobiła wyjątek w podcaście Anny Nowak-Ibisz "Porozmawiajmy przy herbacie", uchylając rąbka tajemnicy o swoim niekonwencjonalnym podejściu do związku.
Boczarska wyjaśniła, że ich związek to właśnie "rzymskie małżeństwo" – koncepcja, w której wzajemna decyzja dwojga ludzi była ważniejsza niż jakikolwiek dokument. Jak sama przyznała, to narodziny syna stały się dla nich największym spoiwem i ostatecznym dowodem na to, że tworzą prawdziwą rodzinę.
Jest takie pojęcie "rzymskie małżeństwo", które bierze się z tego, że w Rzymie sam fakt, że ludzie decydują się na to, że chcą ze sobą być, wystarczał. Nie potrzebny był im żaden papier. Dziecko jest naszą rodziną. On (syn) nas scalił.
AKPA
"Dziewięć razy wychodziłam za mąż". Dlaczego aktorka nie potrzebuje formalności?
Okazuje się, że dla Boczarskiej ceremonia ślubna nie ma już w sobie magii nowości. Z przymrużeniem oka wyznała, że wielokrotnie stawała na ślubnym kobiercu... na planie filmowym. Te doświadczenia sprawiły, że nie czuje potrzeby przeżywania tego w życiu prywatnym, bo "papierek" w żaden sposób nie wpłynąłby na jej poczucie wartości.
Dziewięć razy wychodziłam za mąż (na planie). Nie mam takiej potrzeby, mi to nie zmieni pewności siebie, ani mojego statusu.
Aktorka podkreśla, że jej decyzja nie jest manifestacją, lecz odzwierciedleniem jej wewnętrznego spokoju i pewności. W pełnym szczerości wyznaniu Magdalena Boczarska wyjaśniła swoje podejście do związków:
Ja podkreślę, że to nie jest żadna manifestacja. Tak po prostu jest. W momencie, kiedy jest dobrze i jak to się mówi "pod Bogiem", mi to nie jest naprawdę do niczego potrzebne. Nie wiem, co życie przyniesie... obce mi są jakiekolwiek deklaracje, ale tak jest mi teraz dobrze.
Pandemia wszystko zmieniła. Ten jeden dokument musieli załatwić
Choć para świadomie rezygnuje ze ślubu, nie oznacza to, że podchodzi do życia beztrosko. Magdalena Boczarska wyznała, że pandemia stała się dla nich poważnym sprawdzianem i uświadomiła im, jak ważne są pewne formalności, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Okazało się, że nawet "rzymskie małżeństwo" wymaga pragmatycznego podejścia.
Para zadbała o to, by w razie nieprzewidzianych zdarzeń, jak choćby hospitalizacja jednego z nich, mieć prawną możliwość decydowania o sobie nawzajem. To dowód na to, że ich decyzja jest odpowiedzialna i przemyślana.
W pandemii zrozumieliśmy, jak bardzo ważne jest to, żeby się notarialnie zabezpieczać na wypadek różnych rzeczy, gdyby ktoś wylądował w szpitalu. Teraz już mamy mnóstwo spraw poukładanych.
Czy to nowy trend w show-biznesie? "Takie związki są trwalsze"
Wyznanie Boczarskiej idealnie wpisuje się w szerszy kontekst obserwowany w świecie gwiazd. Prowadząca podcast, Anna Nowak-Ibisz, zauważyła, że nieformalne relacje w polskim show-biznesie często okazują się zaskakująco trwałe. Jej zdaniem, brak formalnej "klamki" może działać na korzyść, zwłaszcza dla "wolnych dusz".
Ja twierdzę, że to jest absolutnie nasza osobna sprawa, w jakim statusie prawnym chcemy funkcjonować i żyć. Często takie związki, zwłaszcza w show-biznesie, to są trwalsze, fajniejsze związki. Ta decyzja, że "klamka nie zapadła" zwłaszcza dla wolnych dusz, ludzi, którzy potrzebują być osobno (...) to jest bardzo fajne, to łączy ludzi.
Sama Boczarska, choć twardo stąpa po ziemi, nie zamyka żadnych drzwi. Jak przyznała, "Kiedyś może przyjdzie taki moment, że się zdecydujemy, ale dziś tego nie potrzebujemy". Ich przykład pokazuje, że prawdziwa siła związku tkwi w codziennym wyborze i wzajemnym szacunku, niekoniecznie pieczętowanym papierem.