Najpierw nalot policji, a teraz to. Dominika Clarke usłyszała druzgocącą wiadomość. "Musimy opuścić Tajlandię"

Najpierw nalot policji, a teraz to. Dominika Clarke usłyszała druzgocącą wiadomość. "Musimy opuścić Tajlandię"

Najpierw nalot policji, a teraz to. Dominika Clarke usłyszała druzgocącą wiadomość. "Musimy opuścić Tajlandię"

Facebook: Rodzina Clarke

Wydawało się, że po niespodziewanej interwencji tajskiej policji, spowodowanej donosami, rodzina Clarke'ów może wreszcie odetchnąć. Nic bardziej mylnego. Prawdziwy cios dopiero na nich czekał. Dominika Clarke właśnie ogłosiła, że jej tajlandzki sen dobiegł końca w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Rodzina musi natychmiast spakować walizki i wyjechać.

Reklama

Kim jest rodzina Clarke'ów? Uciekli z Polski przed niezrozumieniem

Dla tych, którzy mogli nie słyszeć tej historii, Rodzina Clarke to niezwykłe polsko-brytyjskie małżeństwo. Dominika Clarke i jej mąż Vincent Clarke wychowują jedenaścioro dzieci, a głośno zrobiło się o nich w 2023 roku, gdy na świat przyszły słynne pięcioraczki z Horyńca. Niestety, ich szczęście było naznaczone tragedią – jeden z chłopców zmarł zaledwie trzy dni po narodzinach.

Rok temu, zmęczeni narastającą falą hejtu, podjęli radykalną decyzję o wyjeździe z Polski. Z niewielkiej wsi na Podkarpaciu przenieśli się do Tajlandii, szukając spokoju i lepszych warunków do życia. Skusiły ich niższe koszty życia w Tajlandii i możliwość skupienia się na rodzinie. Stawiając wszystko na jedną kartę, wystawili na sprzedaż swoją 500-metrową willę w Polsce, licząc na nowy start w egzotycznym raju.

Rodzina Clarke instagram.com/piecioraczki_z_horynca

Nalot policji i psychiczne wyczerpanie. "Wygrałaś, złamałaś mnie"

Spokój, którego tak szukali, nie trwał jednak długo. Hejt z Polski dotarł za nimi aż do Azji. Sprawą licznych donosów zainteresował się nawet Rzecznik Praw Dziecka. Kulminacją nękania był niedawny nalot tajskiej policji. Jak twierdzi Dominika, za zorganizowaną kampanią nienawiści stoi jedna kobieta, określana jako "pani N". Interwencja służb i ciągła presja doprowadziły matkę jedenaściorga dzieci na skraj wytrzymałości.

W przejmującym wpisie w internecie Dominika Clarke zwróciła się bezpośrednio do swojej prześladowczyni, nie kryjąc, że czuje się pokonana. Jej słowa sugerowały, że hejterka w końcu dopięła swego.

Pani N próbuje zwerbować służby społeczne, by zabrać mi dzieci. Mówi, że są zaniedbane. A ja? Nie mam już sił, by to ciągnąć dalej - wygrałaś, złamałaś mnie, zniszczyłaś radość i chęć walki. Czekam zatem - że przyjadą, wejdą, zabiorą.

Zaskakujący zwrot akcji. Prawdziwy powód wyjazdu jest zupełnie inny

Wydawało się, że to właśnie zorganizowana nagonka i wyczerpanie psychiczne zmusiły rodzinę do ucieczki. Prawda okazała się jednak znacznie bardziej prozaiczna i zaskakująca. To nie donosy ani hejt są bezpośrednią przyczyną, dla której rodzina musi opuścić Tajlandię. Wszystko wyszło na jaw właśnie podczas kontroli dokumentów, którą przeprowadzili tajscy funkcjonariusze.

Vince i Dominika Clarke w czarnych koszulkach spoglądają na siebie na tajskiej plaży facebook.com/RodzinaClarke

Okazało się, że prawdziwym powodem jest problem formalny, którego rodzina sama nie była świadoma. Podczas sprawdzania paszportów policjanci odkryli, że wiza Filipa Clarke'a, ich 15-letniego syna, wkrótce straci ważność. To właśnie to niedopatrzenie zmusiło całą rodzinę do podjęcia natychmiastowej decyzji o wyjeździe w celu uregulowania wszystkich formalności. Paradoksalnie, interwencja, która miała im zaszkodzić, uchroniła ich przed poważniejszymi konsekwencjami.

Przy okazji powiedzieli nam, co robić. Gdybyśmy to przeoczyli, to byłaby kara. Ale musimy spakować się i opuścić Tajlandię.

Co dalej z rodziną Clarke? Tajski sen zamienił się w koszmar

Choć oficjalny powód wyjazdu jest czysto administracyjny, to cała sytuacja jest druzgocącą kulminacją wielomiesięcznej presji i walki z nienawiścią. Rodzina, która uciekła z Polski, by znaleźć swój azyl, znów musi pakować walizki i staje w obliczu ogromnej niepewności. Ich wymarzone życie w Tajlandii zamieniło się w koszmar, a problemy rodziny Clarke zdają się nie mieć końca. Czy uda im się wreszcie znaleźć swoje miejsce na ziemi? Czas pokaże.

Dominika Clarke pokazała grób utraconego synka. Rodzeństwo Henry'ego Jamesa ma dziś 2 lata. Ależ byli maleńcy
Źródło: instagram.com/rodzinaclarke
Reklama
Reklama