Zaczęło się od niewinnego pytania o ulubione ryby prezydenta, a skończyło na laurce tak słodkiej, że internautom zrobiło się niedobrze. Kucharz Karola Nawrockiego w Kanale Zero najwyraźniej chciał dobrze, ale wywołał potężną burzę, a w sieci zawrzało od komentarzy o "propagandzie" i "żenadzie".
Kucharz prezydenta ujawnił, co je Karol Nawrocki
Sprawa ma swój początek w świątecznym wydaniu programu w Kanale Zero, którego gościem był sam Karol Nawrocki. W pewnym momencie widzom ukazał się materiał z prezydenckim kucharzem, Łukaszem Miecznikowskim, który miał zdradzić kilka smaczków zza kulis.
I zaczął całkiem niewinnie – od ryb. Okazuje się, że prezydent, jako człowiek znad morza, jest ich wielkim fanem. Na jego talerzu lądują m.in. łosoś, troć bałtycka, dorsz i sandacz.
Prezydent kocha ryby. Może jest to spowodowane tym, że jest nad morzem. Generalnie ryba w każdej postaci: smażona, wędzona, duszona. Kocha wszystko, co związane z morzem.
prezydent.pl
Zrobiło się niesmacznie. "Wstyd!" - grzmią Polacy
Jednak gdy padło pytanie o to, czego prezydent nie lubi, odpowiedzi nikt się nie spodziewał. Zamiast listy nielubianych dań, Łukasz Miecznikowski zaserwował widzom prawdziwy pomnik ze słów. Rozmowa o jedzeniu błyskawicznie przerodziła się w panegiryk na cześć jego pracodawcy, który zdaniem wielu komentujących, był po prostu niestrawny.
Nie ma takiej rzeczy. Prezydent Nawrocki jest taki jak my – taki jak ja, taki jak ty. Jest wspaniałym, zwykłym, naprawdę zwykłym człowiekiem, który ciężką pracą doszedł tam, gdzie dzisiaj jest, i nie ma dla niego rzeczy, które są niedobre. Zje tak naprawdę wszystko.
Wystarczyło kilka chwil, by pod nagraniem zaroiło się od krytycznych komentarzy. Internauci nie zostawili na kucharzu suchej nitki, zarzucając mu nachalną propagandę polityczną i brak smaku.
Wstyd. Więcej cukru się nie dało?
Wielu komentujących wprost zarzuciło kucharzowi uprawianie propagandy. Jeden z internautów gorzko podsumował całą sytuację:
Czy w polityce nawet kucharze na pełen etat muszą uprawiać propagandę?