Aby dostać karty do głosowania, Jarosław Kaczyński okazał legitymację poselską, a nie dowód osobisty. Mimo to pracownica komisji wyborczej wydała mu kartę i polityk zagłosował, jak gdyby nigdy nic. Tym samym złamano prawo, ponieważ żaden Polak nie może otrzymać karty do głosowania, jeśli nie pokaże dowodu osobistego. Jednak jak pokazała sytuacja, prezes PiS stoi ponad prawem.
Jarosław Kaczyński wziął udział w wyborach prezydenckich
Pierwsza tura wyborów prezydenckich za nami. Jak już powszechnie wiadomo, w drugiej turze głosowania zmierzą się Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski: Wyniki plebiscytu: Piękny Rafał Trzaskowski dobrze, ale Karol Nawrocki depcze mu po piętach. Głosowali sami kandydaci na prezydenta, ale także ich zwierzchnicy.
Jednym z nich był Jarosław Kaczyński. Prezes PiS jest zawsze chętnie eskortowany przez dziennikarzy i fotografów, którzy robią mu zdjęcia w lokalu wyborczym. Tak też było i tym razem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Jarosław Kaczyński stanął ponad prawem.
Wszystko przez to, że prezes PiS nie wylegitymował się ani aplikacją mObywatel, ani zwykłym dowodem osobistym. W zamian wybrał zupełnie inny dokument.
GERARD/REPORTER EAST NEWS
Jarosław Kaczyński ponad prawem podczas głosowania 18 maja
75-latek nie okazał wyżej wspomnianych dokumentów, lecz legitymację poselską. Sam dokument w świetle prawa nie umożliwia wydanie kart wyborczych. Jednak pracownicy komisji w siedzibie Akademii Pożarniczej przy ul. Siemiradzkiego w Warszawie osądzili inaczej.
W ten właśnie sposób popularny polityk nie tylko uzyskał kartę do głosowania, ale też oddał ważny głos, który liczy się w spisie ogólnym. Zresztą, to nie pierwszy wybryk Jarosława Kaczyńskiego, jeśli chodzi o udział w wyborach.
Prezes PiS w trackie wyborów parlamentarnych 15 października wszedł do lokalu wyborczego i chciał od razu uzyskać karty do głosowania, mimo że była przed nim kolejka: Chciał wejść bez kolejki. Kazali mu iść na jej koniec. Jednak inne osoby pokazały mu wtedy, gdzie jest jego miejsce.